Sabcia Calinka Mini i Kitka. Łatka [*] Lucas [*] Usia [*]

mir.ka pisze:Kiedy ta wizyta u lekarza? bo zapowiadany tydzień mija

Się przyłączę do pytania

A pomysł z rikszą uważam za bardzo dobry. W Łodzi można zamówić rikszę do każdego punktu miasta w zasadzie. Jak nie jedzie po wybojach, to nie trzęsie. Owszem, łódzkie ulice są dramatycznie dziurawe, ale raczej nie te główne. Mogłabyś najpierw sprawdzić sama, może akurat okaże się to dobrym rozwiązaniem?

Jolu, no problemo

Zdrowka i skutecznej wizyty u doktorow.

Ja się dzisiaj próbowałam zapisać do neurologa. Obdzwonilam kilka no nie grają mi terminy, bo odległe albo mam już zaplanowane coś innego.I dzwonię do kolejnej i pierwszy termin odpada i pytam o ten drugi wolny i rejestratorka rzuciła słuchawką :ryk:

zadzwoniłam po chwili i mówię, że chyba coś przerwało, a kobieta do mnie, że skoro nie odpowiada pierwszy to kolejny pewnie też nie będzie pasować i znowu rzuciła słuchawką :ryk:

Chikita, co za obrażalska rejestratorka! Brr...

FuterNiemyty pisze:Jolu, no problemo
Zdrowka i skutecznej wizyty u doktorow.

Dziękuję, Futerku :1luvu:

Kasiu, mir.ka - właśnie dziś byłam u lekarza :ok:

Udalo mi się przejechać na 2 kwellsach bez rzygania, zaprzyjaźniony taksówkarz jechał bardzo ostrożnie, a ja siedziałam jak zwykle z przodu i miałam otwarte okienko na całą szerokość - i udało się. Dostałam trochę zmienione leki, było EKG i echo serca, jeszcze ma być holter kardiologiczny, dla mnie niewygodny, bo trzeba pojechać 2 dni z rzędu. Ale podobno mam jakieś problemy ze skurczami komory. Poza tym zrobiłam badania, jutro mają być wyniki. A holter kardio ma być za jakis czas, kiedy nowe leki zaczną działać. Zobaczymy, jak będzie. Generalnie dobrze, że byłam. Wydatek duży, bo badania zrobiłam prywatnie, choć lekarka przekonywała, żebym poprosiła lekarza rodzinnego o przepisanie tych badań, byłyby za darmo. Ale znowu musiałabym gdzieś jechać, kolejne kwellsy i perspektywa, ze nie pomogą. Trudno, wolałam dopłacić, lekarka też była przecież prywatnie. I taksówka. Ale cóż, zdrowie kosztuje. :twisted:

Jolu, dobrze, że byłaś :1luvu:

No i szczęśliwie sama podróż bez szczególnych sensacji, uff.
Oby leki zadziałały a badanie holterowskie nie wykazało niczego niepokojącego!

Jolu, wspaniale ze bylas! Malo mowisz, duzo robisz :201494

Duzo zdrowka! Niech leki pomagaja. :ok:

Wstawie Wam jeszcze taki krociutki filmik z kotem, bo bardzo prawdziwy i smieszny. (ja wlasnie jestem przykladem tego zjawiska u mnie w domu dla prawie wszystkich zwierzakow)
https://www.youtube.com/shorts/XhhnCS_9CPw

Kasiu, pibon, ja też się cieszę. Z samej wizyty (lekarka nadal dobra, tak jak 10 lat temu) i przede wszystkim z przejazdu bez rzygania. To się nie zawsze udaje, mimo, że ja postępuję zawsze tak samo. Tym większa radość, kiedy podróżnie kończy się... w Rydze.

Wstawie Wam jeszcze taki krociutki filmik z kotem, bo bardzo prawdziwy i smieszny. (ja wlasnie jestem przykladem tego zjawiska u mnie w domu dla prawie wszystkich zwierzakow)
https://www.youtube.com/shorts/XhhnCS_9CPw

Fajny kotek i mądre przesłanie

pibon pisze:Jolu, wspaniale ze bylas! Malo mowisz, duzo robisz
Duzo zdrowka! Niech leki pomagaja.

Wstawie Wam jeszcze taki krociutki filmik z kotem, bo bardzo prawdziwy i smieszny. (ja wlasnie jestem przykladem tego zjawiska u mnie w domu dla prawie wszystkich zwierzakow)
https://www.youtube.com/shorts/XhhnCS_9CPw

Super Jolu, masz to z głowy i dobrze, że byłaś, w sumie dużo załatwiłaś, sporo badań od razu na miejscu, modyfikacja leków, fajnie że tam pojechałaś. Moja Mama [*] mówiła: pieniądze to rzecz nabyta....

Kocio na filmiku kochany, ma pysio jak Zazulka [*]....

Też się cieszę, Aneczko! Cieszę się, ze załatwiłam badania, chociaż lekarka namawiała, żeby poprosić rodzinnego o przepisanie. ale to by były kolejne dni, a tak "mam to z głowy". I jeszcze czekając na badania poprosiłam taksówkarza (zaprzyjaźnionego), żeby mi wykupił leki. I już od dziś będę brać te nowe leki. Myślę, że za jakiś miesiąc będę musiała pojechać ponownie i wtedy założą mi tego kardiologicznego holtera.

Kotki spokojnie zniosły moją nieobecność, zostawiłamim jedzenie. Sabcia je teraz i mięsko mielone (niedużo) i saszetki. To chyba dobrze, bo przedtem jak się nastawiała na mięsko, to nie jadła saszetek, a jak lizała saszetki, to nie chciała mięska. :wink:

Jolu, super, że zaliczyłaś lekarza, i to bez Rygi :wink:

Tak się zastanawiam... Rowerem możesz jeździć? Bo może to byłoby rozwiązanie transportowe.

MB&Ofelia pisze:Jolu, super, że zaliczyłaś lekarza, i to bez Rygi
Tak się zastanawiam... Rowerem możesz jeździć? Bo może to byłoby rozwiązanie transportowe.

Przy zaawansowanej chorobie lokomocyjnej rower odpada. Zresztą jako dziecko próbowałam i przewracałam się jak tylko Tata puszczał kijek, przytrzymujący rowerek.
Dodam, że nie wolno też pływać, bo nalanie wody do ucha i podrażnienie przez nią błędnika może się tragicznie skończyć.

Czyli z roweru nici. Z hulajnogi pewnie też. Przekichane z tym błędnikiem :201428

Sabcia Calinka Mini i Kitka. Łatka [] Lucas [] Usia [*]

Kto przegląda forum