 |
Pod koniec sierpnia 2002 podrzucono mi do pracy 4
małe kocięta. Nazwałyśmy je Benek, Benia, Bazyli i
Wrzaskun. Znalazła je moja koleżanka, która już wcześniej
ratowała nie raz kociaki z opresji. Maluchy mieszkały
u nas (poza weekendami kiedy zabierała je Mama nr
1). Ponieważ były tak małe że nie potrafiły jeszcze
samodzielnie jeść, musieliśmy je odkarmiać strzykawką,
głaskać je po brzuszku żeby zrobiły siusiu. Kociaki
rosły w oczach. Znalazły dom dzięki pośrednictwu Rokcafe
i Gazety Wyborczej.
|
|
 |
 |
Siostra naszej Maszy, Zuzia, śliczna,
spokojna koteczka. Kiedy wzięliśmy Maszę do siebie,
bardzo to przeżywała, nie jadła kilka dni, płakała
cały czas. Znalazłyśmy jej tymczasowy dom a po kilku
dniach dzieki uprzejmości Gazety Wyborczej znalazła
swoją stałą rodzinę.
|
|
 |
 |
Szara też została porzucona u mnie w pracy. Siedziała
zziębnięta i głodna przed budynkiem. Zabrałyśmy ją,
bo widać było że nie jest dzikim kotem. Została prawdopodobnie
wyrzucona. Kicia znalazła dom, po raz kolejny dzięki
ogłoszeniu w Gazecie Wyborczej.
|
|
 |
 |
Tosia została sierotką. Jej matka
zginęła a braciszek uciekł, ona została sama na działkach.
Kicią zajęła się starsza pani, karmiła ja, zamknęła
w altanie ale szła zima i maluszek zamarzłby tam..
Wzięłam ją na przechowanie do moich rodziców. Zakochali
się w niej za tyle skutecznie że już u nich została.
|
|
 |
 |