Milena
Szara koteczka to Żaba. Jest
powodzianką, mój tato w ostatniej chwili wydobył z wody
tonącego kociaka podczas powodzi w '97. Została nazwana
Żaba, bo tak też wyglądała po wyłowieniu, mokrusieńka i
chudziusieńka. Teraz jest juz sporą dorosłą kocicą, ale
nadal bawi się jak kociak. Aportuje myszke, ma swoje prywatne
pudełko z zabawkami, uwielbia szeleszczące worki i torby
podróżne. Najsmaczniejsze jedzonko to jedzonko ukradzine,
kiedyś nawet skusiła się na pieroga...z jagodami. Uwielbia
też płatki kukurydziane, ale tylko z mojej miseczki, kot
się najada, a ja zjadam resztki ;-) Żaba boi się obcych
i boi sie wychodzić na dwór, ale wieczorem wychodzi na klatke
schodową i zbiera wszystkie plotki z całego bloku. Zimą
2000/2001 mieszkał z nami rudy Bosman mojego taty. Bosman
zaokretował się na pchacza w październiku 2000r, sam sobie
wybrał ten statek. Trzy razy znoszono go na ląd, ale uparcie
wracał, więc został. Była obawa jak kot sobie nie poradzi
na statku, ale to przecież prawdziwy bosman. Znał doskonale
statek, regularnie go kontrolował. Poznał też wiele miejsc
w Polsce. Na noc schodził na ląd, a o świcie na dźwięk silników
pędził z ogonkiem w górze i myszą w pycholu, bo to był niesamowicie
łowny kot. Zime spedził w towarzystwie Żaby, a na wiosne
wrócił do pracy i swojego kapitana. I pływałby sobie nadal
i zadziwiał ludzi swoją inteligencją i sprytem, gdyby nie
źli ludzie, którzy w listopadzi 2001 napadli na niego z
wielkim psem. Tato bardzo rozpaczał po stracie najlepszego
pracownika. Wiosna przepływał koło miejsca, gdzie kiedys
wsiadł Bosman. Zobaczył młodą kotke, trikolor. Stwierdził,
że to pewnie przyrodnia siostra Bosmana i teraz pływa z
nim Bryza. Ulubione miejsce Bryzy na statku, to fotel za
kołem sterowym, no chyba że jest zajęty, to wtedy kolana
kapitana. Gdy kapitan zjeżdża do domu, Bryza przyjeżdża
z nim, ale jeszcze nie ma zgody międzi nia i Żabą, może
z czasem.
    
    
  
Masza i Gizmo to kociaki, które znalazłam
porzucone w parku. Były malutkie, głodne, brudne. Masza,
to ta czarna koteczka, głośno płakała i dzięki niej je znalazłam.
Jej brat Gizmo był juz bardzo słaby, siedziało na nim pełno
much. Udało mi się odratować kociaki, mają w tym rownież
sporą zasługe forumowicze. Opieka nad maleństawami przyniosła
mi wiele radości, smutno było gdy przyszedł czas rozstania.
Jednak nadal mam kontakt z kociakami i widze, że znalazłam
i dobre domy.
    
|